Pierwsze kolczyki zrobiłam dość dawno, ale wrzuciłam je do kuferka i wyciągałam tylko do noszenia. Wreszcie sięgnęłam po aparat...
Jak widać kolczyki są mało skomplikowane, ale na uszach wyglądają bardzo fajnie :) A tak na marginesie powiem, że miały być w kształcie kwiatków, ale grawitacja i taka a nie inna wielkość ogniwek sprawiły, że układają się w tak, jak to widać na zdjęciu.
Kolejne kolczyki chainmaille, tym razem ze szkłem millefiori (ja mówię na to "sieczka", bo szkło jest pocięte w nieregularne... kształty). Niebieskie milefiori otoczone jest siateczką splecionych ogniwek. Ten splot też jest bardzo prosty, ale jeszcze go nie używałam. Może zrobię taką bransoletkę do kompletu czym na pewno się pochwalę w innym poście :)
Chociaż przerwa była długa to na razie tylko tyle z biżuterii. Mąż mnie z bacikiem pogania, żebym robiła więcej pierścionków. Dziwię się czasem, że mężczyzna może interesować się pierścionkami, kolczykami, koralikami itd. (biżuterii męskiej jeszcze nie robię...) I akurat ja na takiego trafiłam ;]
Jeszcze tak a'propos męża, wreszcie dostaliśmy zdjęcia z sesji ślubnej... i jakoś tak natchnęło mnie, żeby spróbować zaprojektować właśnie biżuterię ślubną. Chociaż nie wiem czy mam wystarczającą ilość perełek...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz